Gosia: Na naszą sesję umówiliśmy się w gorący letni wieczór w plenerze i to najlepiej bardzo różnorodnym by uwaga naszej dzieciarni mogła być wciąż czymś zajęta :) To miała być nasza pierwsza sesja w powiększonym składzie co oczywiście bardzo nas cieszyło jak i budziło niepokój bo ogarnięcie trójki maluchów to nie lada wyzwanie. Ponadto pora wieczorowa to w naszej rodzinie czas przygotowań do snu, a na dodatek tego dnia nasza Polcia miała bardzo słaby humor, bo właśnie wyżynały jej się zęby … tak więc na zdjęcia jechaliśmy z dużą dozą niepewności i lekkim stresem czy w ogóle uda się coś fajnego zrobić … Jak się na szczęście okazało miejsce było strzałem w dziesiątkę (Łysy Młyn), dzieciaki miały mega frajdę odkrywając starą łódkę, mosty i mosteczki, bagna, łąki i pszczoły :) Miały przestrzeń by poszaleć i się wybiegać.
Czas pstrykania zdjęć upłynął nam na eksplorowaniu tajemniczych zakątków, wygłupach, śmiechu i miłej przechadzce po malowniczej okolicy. Chłopcy dzięki uprzejmości „cioci i wujka” mieli nawet okazję sami spróbować się w roli fotografów co bardzo przypadło im do gustu ;) Cała sesja była tak naprawdę naszym normalnym czasem rodzinnym, który przy okazji został sfotografowany. Już po kilku minutach od rozpoczęcia nikt nie pamiętał ze jest to „profesjonalna sesja”, nie było żadnej spiny, sztuczności czy nadęcia, tylko fajny wspólny czas naszej rodzinki z dwójką znajomych co lubią robić innym zdjęcia :)
Comments