top of page

Wiejskie życie - sesja rodzinna w starym gospodarstwie





Gdyby ktoś mnie zapytał o moją ulubioną plenerową sesję rodzinną, trudno byłoby wybrać jedną, ale z pewnością ta, którą tu zobaczycie, należy do tych naj. Ja po prostu kocham te zdjęcia! Kocham ich klimat, kocham tę rodzinkę... No i mam nadzieję, że Wam też się chociaż trochę to udzieli ;)


Luz, blues to właśnie energia, którą próbuję dzielić z Wami na sesjach, oraz którą chciałabym pokazać później na naszych wspólnie zrobionych zdjęciach. To energia, którą dostałam w 100% na sesji z rodzinką Agi i Simona. Na sesjach widzimy się z nimi regularnie i za każdym razem dzieje się istnie „uroczy chaos”. Nie wiem, czy istnieje takie określenie, ale jeśli do tej pory nie figurowało ono w polskim słowniku, od teraz musi się pojawić tam obowiązkowo. Sesje z nimi to pełen spontan. Nigdy nie wiemy, co będziemy robić, a pomysły, sytuacje pojawiają się i zaskakują nas w trakcie. Trzeba jednak przyznać, że wychodzi nam to bardzo dobrze. Kiedy widzę się z Agą, Simonem i ich dzieciakami uśmiecham się od ucha do ucha już od pierwszych sekund spotkania. Dzieciaczki to cała mozaika emocji, no i nosi je podczas sesji wszędzie. A rodzice? Pełen luz. Podziwiam... I popieram ;) Co więcej, w powietrzu zawsze unosi się wokół nich niesamowita ilość rodzinnego ciepła i miłości.


Tym razem, uciekliśmy na wieś. Zainspirowało nas wiejskie życie i sesje fotograficzne w takim stylu. Takich zdjęć jeszcze u mnie nie było. Marzyły mi się one długo, dlatego też ucieszyłam się na nie jak dziecko. Było to super spotkanie! Klimat był nieziemski; trochę jak w Bullerbyn. Zapomnieliśmy o bożym świecie, wskoczyliśmy w kalosze i zwariowaliśmy. Atmosferę zrobiła nam cudna stodoła. Stara, sypiąca się...czadowa. Dla dzieciaków niesamowitą przygodą było spotkanie ze zwierzakami. Kózki, krowy, gęsi i inne cudaki to dla nich coś zupełnie nowego. Głaskanie ich i karmienie to super atrakcja, która przysporzyła zarówno maluchom i nam mnóstwo radości. Super było się trochę ubrudzić ;D Kto nie był, może pozazdrościć.




Na wsi czas płynie inaczej. To miejsce, do którego fajnie jest uciec i wyłączyć się z codziennego biegu, wyciszyć, poobcować z naturą. Na co dzień nie zawsze mamy takie możliwości. Wiele z dzieci nigdy nie widziało wiejskich zwierzątek, nie zaznało wiejskiego życia. Kojarzą je tylko z książek. Świetnie było by im to pokazać! Jeśli więc udzielają Ci się takie klimaty, chcesz ze mną nakarmić krówki, pokazać dzieciom „jak to kiedyś było u babci na wsi” i pogonić się z gąskami, z ogromną przyjemnością mój aparat i ja udamy się w podróż na wieś i chętnie uwiecznimy Waszą rodzinkę inaczej niż zwykle ;)



bottom of page